środa, 10 sierpnia 2016

What the fuck? - czyli dlaczego abstrakacja też jest sztuką

„Ale co ja mam w ogóle o tym myśleć?” mówi wykrzywiając usta większość cywilizacji, podczas wizyty w muzeum/galerii sztuki nowoczesnej. Reakcja ta i tak jest sukcesem, oznacza bowiem, że pan Kowalski w ogóle do galerii WSZEDŁ. O ile we wszelakich instytuacjach, mających w nazwie przymiotnik „narodowy” jeszcze od czasu do czasu można kogoś spotkać, to we wszelkich miejscach związanych ze sztuką współczesną najczęściej trafić można jedynie na właścicieli galerii lub jednostki związane ze światem sztuki.

Większość po prostu boi się sztuki współczesnej, sztuki nieprzedstawiającej. Nie ma zresztą w tym fakcie nic aż tak dziwnego – co mamy myśleć o rozchlapanej na płótnie czerwonej farbie, która bardziej niż dzieło sztuki przypomina nam obiadowe resztki, spływające w wolnym tempie do zlewu? Często jednak to jest głównym źródłem problemu: traktujemy abstrakcje jako sztukę przedstawiającą, jako dosłowność i faktycznie, z takim podejściem, możemy się bardzo zawieźć.
Stanisław Fijałkowski, 12 XI 70
Stanisław Fijałkowski,
12 XI 70
Abstrakcja nie jest wymysłem XX wieku, towarzyszyła nam bowiem od zarania dziejów. Nie, to nie jest przesada, bowiem już na rysunkach na skalanych widnieją zgeometryzowane formy, wijące się spirale i inne, symboliczne przedstawienia elementów składowych świata ówczesnego człowieka. Malowidła te mogły być po prostu ozdobnikami, mogły też odzwierciedlać elementy metafizyczne, pozazmysłowe, które nie miały swojego odzwierciedlenia w naturze. To, co niewidzialne, nienamacalne zawsze bowiem intrygowało i rozbudzało wyobraźnię. Jak jednak przedstawić coś, co nie ma kształtu?
31ASW_001
Stanisław Fijałkowski, Marzec 1999
Z tym samym problemem artyści zmagali się także w wiekach późniejszych – jak w zrozumiały dla większości sposób pokazać transcendencję, transformacje, dwoistą naturę Chrystusa? Trzeba użyć pewnego kodu, symbolu, który będzie można utożsamić ze zjawiskiem, który będzie czytelny dla większości. Stąd biała gołębica jako przedstawienie Ducha Świętego,stąd także aureole świętych, mające podkreślać wyjątkowość świętych mężczyzn. Używane w sztukach wizualnych symbole miały objaśniać metafizykę ówczesnego świata – ponieważ znaczna część odbiorców była niepiśmienna, dominowały przedstawienia obrazkowe, dosłowne, jak na przykład biblia pauperum.
Współcześnie również żyjemy w świecie symboli – nie są już one tak realistyczne, jak średniowieczne, ale nadal zrozumiałe są przez większą część cywilizacji. Stosowane obecnie kody są już nieco bardziej abstrakcyjne – kiedy widzimy krzyżyk na czerwonym tle w prawym rogu Google Chrome wiemy doskonale, co oznacza. Podobnie rzecz ma się ze znakami drogowymi. Nasza rzeczywistość również jest zdominowana przez swoistą wersję średniowiecznej biblii pauperum. Co w takim razie ze sztuką?
Wassily Kandinsky Akwarela abstrakcyjna 1910
Wassily Kandinsky
Akwarela abstrakcyjna 1910
Sztuki wizualne również opisują otaczająca nas rzeczywistość w sposób symboliczny. Zresztą nie tylko malarstwa i grafika, ale także kino czy teatr. Wygląd symbolu  i jego interpretacja zależy jednak od czasu i momentu, w którym żyjemy – obecnie większość symboli i piktogramów została znacznie uproszczona, stała się mniej dosłowna, nie tracąc przy tym właściwości ułatwiających interpretacje. Znaczny postęp cywilizacyjny nie oznacza jednak, że artyści przestali zadawać sobie pytania czym jest Bóg, Absolut, siła sprawdza wszechświata. A ponieważ przestały ograniczać ich kamienne ramki i pieniądze sponsorów, postanowili dochodzić prawd o świecie w swój własny, indywidualny sposób. Tak uczynił Kazimierz Malewicz[1], dla którego „Czarny kwadrat na białym tle” miał być odzwierciedleniem prawosławnej ikony (artysta traktował go zresztą w taki sposób, jak ikonę, tradycyjnie wieszając przekrzywione płótno u powały domu). Abstrakcja to również forma transformacji, przetworzenia rzeczywistości – tej codziennej i metafizycznej. Przestrzeń płótna staje się więc nośnikiem emocji, staje się swoista bramą do pozazmysłowego poznania. Obraz może tez być forma transcendencji.[2]
Kaziemierz Malewicz, Czarny Kwadrat na białym tle
Kaziemierz Malewicz, Czarny Kwadrat na białym tle
Nie twierdzę, że każdy abstrakcyjny obraz jest dobry, że za każdym tkwi jakiś głębszy sens. Nie twierdze także, że każdy mam stać się nagle miłośnikiem tego typu sztuki i wieszać sobie każdy napotkany mazaj na ścianie. To nie jest tak, że kiedy coś zrozumiemy, od razu musimy to wielbić i czcić. Ja rozumiem, ale nie jestem fanką niektórych działań. I tyle. Chodzi mi jednak o to, żebyśmy się zamykali się na to, co oferuje nam świat, żebyśmy starali się pogłębić swoją wiedzę i światopogląd. To, że czegoś nie rozumiemy, nie oznacza jeszcze że jest to twór zły. Kiedy byliśmy dziećmi nie rozumieliśmy czemu dorośli oglądają filmy Felinniego, z biegiem czasu zaczęliśmy dostrzegać pewne zawiłości, humor i odwołania. Zmieniamy się, ewoluujemy, poszerzają się nasze horyzonty – z każdym rokiem stajemy się mądrzejsi (mam przynajmniej taką nadzieję), a gromadzona w naszych mózgach baza danych ulega aktualizacji. Tak samo jest ze sztuką współczesną – zaczniemy patrzeć na nią inaczej, kiedy postaramy się odszukać „o co chodziło artyście”. Prawda jest taka, że niestety czasami nie chodzi o nic. Ale w przypadku dobrych teoretyków, dobrych malarzy, jak wspomniany wcześniej Malewicz, Kandinsky czy masz rodzimy profesor Fijałkowski, zawsze znaleźć można drugie dno. Wystarczy wykazać odrobinę wysiłku, trochę poczytać, a okaże się, że te niebieskie smugi na płonie nie są w cale głupie, że tytuł nie jest przypadkowy. Nie bójmy się badać otaczającego nas świata – mam czasem wrażenie, że boimy się przyznać do tego, że podoba nam się sztuka współczesna. Bo zostaniemy zmierzeni zdziwionym wzrokiem, bo reszta towarzystwa puknie się w głowę. To, że decydujemy się na wycieczkę do galerii nie oznacza, że coś jest z nami nie tak[3] – następnego dnia możemy wybrać się z kilogramowym kubłem popcornu  do multipleksu. Po obejrzeniu wystawy Tycjana Knuta obejrzałam sobie jeszcze raz obie części Thora i było mi z tym bardzo dobrze.
[1] Kazimierz Malewicz – rosyjski malarz i teoretyk sztuki polskiego pochodzenia (swoje obrazy czasami podpisywał po polsku). Jeden z ważniejszych przedstawicieli awangardy rosyjskiej, twórca teorii suprematyzmu.
[2] Wszystkim zainteresowanych odsyłam do fantastycznego wywiadu Taranienki z profesorem Fijałkowskim pt. „Alchemia obrazu”. Czyta się to bardzo dobrze, można też znaleźć odpowiedzi na wiele nurtujących pytań – o sens istnienia i powstawania abstrakcji, o proces twórczy. Poza tym książka jest lekka (wagowo), tania i pięknie pachnie.
[3] Oki, w pewnym sensie oznacza – będziemy bogatsi o dodatkowe doświadczenie. Spodoba się, super, nie spodoba? No cóż, co nas nie zabije to nas wzmocni:)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz